tak, wiem, jestem do dupy bo nawet nie umiem dokończyć one shot'a, ale chyba chodzi oto, żeby pisanie sprawiało mi przyjemność, a w tym wypadku tak nie jest, mam blokadę
tak żebyście ogarniali to zaczęła pisać z perspektywy bohaterów w tym rozdziale będzie to akurat Madison bo narrator mnie męczy
_________________________________________________________________________________
w poprzednim rozdziale: Rozdział 11
Rozdział 12
Przeszłam obok niej. Nic nie powiedziała i dobrze bo w tedy nie wiem czy bym wytrzymała. Oby Mike przemówił Chester’owi do rozumu. Jeszcze tego samego dnia poszłam z siostrą na zakupy. Lindsey powiedziała, że fajnie było trochę zaszaleć. [podkład] Chciałam powrócić do naturalnego koloru włosów. Wiedziałam, że nie będzie to możliwe po tak długim farbowaniu włosów na czerwień, dlatego kupiłam rudą farbę. Teddy kupiła sobie parę ciuchów. Łącznie chyba 4 godziny spędziłyśmy w sklepach. Moja kochana siostra wpadła na to, abym upodobniła się do siebie z czasów liceum, żeby z łaski swojej pan Bennington przypomniał sobie wszystko. Na początku ten pomysł wydawał mi się głupi, ale po chwili namysłu już taki nie był. Kupiłyśmy parę koszulek z logiem zespołów m. in. z moim ulubionym – Ramones. W drodze powrotnej zobaczyłam dwie znajome mi osoby.
- Ej, Lindsey, to nie są przypadkiem Taylor i Jeremy?
Wspomniani panowie to moli dobrzy znajomi. Chodziliśmy razem do jednej klasy, i tylko ze sobą chodziliśmy na imprezy. Bardzo się zmienili. Jeremy już nie miał długi włosów, a Taylor miał zarost.
- Taylor! Jeremy! – krzyczałam i machałam rękami ja głupia, ale poskutkowało, odwrócili się.
- Madison?!- widać było, że byli zaskoczeni.
Podbiegliśmy do siebie i zrobiliśmy „misia”.
- Boże jak ja was dawno nie widziałam! Pamiętacie Lindsey?
- Jak moglibyśmy zapomnieć tamtą 7 letnią dziewczynkę.
Wracaliśmy razem piechotą. Obok minęliśmy salon tatuażu, Chester korzystał z jego usług. Spojrzałam wyszczerzona na Lindsey, spojrzała się na mnie tak samo i wiedziałam, że popiera moje zdanie. Raz się żyje! Chłopacy poczekali na nas. Chciałyśmy wytatuować na rękach sobie obie napis „Akcentuj pozytywy, eliminuj negatywy”. Nie wiedziałam, że to tak boli. Teddy już miała za sobą jeden tatuaż. Podsumowując ostatnie dni ten był najwspanialszy. Teraz Chester na pewno sobie mnie przypomni…
świetny rozdział!!! Laska, nadajemy na tych samych falach, też kocham Linkinów i Paramore (znaczy mam większego bzika na punkcie muzyki LP, ale... xD ) Bardzo podoba mi się twój blog;) chciałam cię nominować do LBA. co ty na to? szczegóły u mnie =)
OdpowiedzUsuńhttp://niezbedna-dawka-linkinpark.blogspot.com/
PS w ogóle to ogólnie zapraszam do mnie ;))
Dobry pomysł, by się upodobnić do starej siebie! :3
OdpowiedzUsuńNo, może teraz Chazza sobie łaskawie przypomni.... ;_;
ŚWIETNY <3
OdpowiedzUsuń